24 stycznia 2014

Rozdział XI.

Wstałem z ziemi, trzymając się za brzuch. Zastanawiałem się czy serce nie boli bardziej. Spierdoliłem sprawę po całości. Byłem strasznym idiotą, nie okazując tego, co do niej czuję.
Ruszyłem powoli w stronę łazienki. W mojej głowie rysował się obraz, płaczącej Angie. Teraz dopiero zrozumiałem, że każdy zły humor, każda łza to moja wina. Kiedy już dotarłem do kibla, opadłem na podłogę i zacząłem płakać. Udawałem silnego, ale wcale taki nie byłem. Byłem słabszy niż myślałem. Uświadomiłem sobie jak bardzo ją zraniłem swoją obojętnością i słabością.
Teraz już wszystko stracone. Odeszła dla Alexa. Najważniejsze było dla mnie jej szczęście otarłem łzy i wstałem. Spojrzałem w lustro. Ktoś stał za mną…

*Oczami Angie*

Próba trwała w najlepsze, siedziałam na wzmacniaczu, kiedy na korytarzu usłyszałam jakiś hałas.
- Sprawdzę co się dzieje – krzyknęłam do chłopaków i wybiegłam.
Na korytarzu stała Nancy i jakiś wytatuowany chłopak. Nie widziałam jego twarzy, ale wydał mi się znajomy. Moja przyjaciółka nie wyglądała na zadowoloną.
- Kochanie, nie martw się. Mama cię polubi – powiedział chłopak, uspokajająco.
- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć. Przygotowałbym się jakoś – jęknęła cicho.
Ruszyli dalej, aż w końcu zniknęli mi z pola widzenia.
Stwierdziłam, że skorzystam z wolnej chwili i przejdę się na dwór, zobaczyć jak trwają przygotowania.
Minęłam łazienkę, ale po chwili do niej wróciłam. Stanęłam w drzwiach i obserwowałam chłopaka, który powoli się podnosił z podłogi. Po chwili zauważył mnie i odwrócił się.
Kieran miał obitą twarz, a z ust leciała mu krew. Trzymał się za brzuch, a jego nogi trzęsły się, nie mógł na nich ustać. Moją uwagę przykuły jego zaczerwienione oczy. Płakał, co nigdy mu się nie zdarzało.
Podeszła do niego powoli, ale kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. Patrzyliśmy sobie w oczy, żadne z nas się nie odezwało. Przez tę parę minut przypomniałam sobie zeszłoroczne Halloween i jeden moment, o którym wcześniej w ogóle nie pomyślałam.

31 październik, rok wcześniej

Byliśmy pijani. Leżeliśmy na kanapie i śmialiśmy się jak idioci z byle czego.
- Ej, a co gdybyśmy byli razem? – zapytałam się Kierana, kiedy kończył kolejnego drinka.
- Hmm.. byłoby ciekawie – zaśmiał się i rzucił znaczące spojrzenie.
- Kretyn – parsknęłam śmiechem.
- Czemu się pytasz? – zapytał się w końcu dość trzeźwo. Wstałam, aby nalać sobie wódki, po czym dolałam soku pomarańczowego.
- Nie wiem, skoro wszyscy nam mówią, że do siebie pasujemy to może trzeba to jakoś wykorzystać – powiedziałam i wypiłam zawartość kubka. Kieran wstał, wziął ode mnie kubek i odłożył go na stolik. Wziął mnie za rękę i pomógł wstać.
- Co ty robisz? – zapytałam się zdziwiona, alkohol nie działał.
- Chciałaś spróbować – uśmiechnął się i schylił się do moich ust. Zaczęliśmy się całować, było w tym pocałunku coś niesamowitego. Kieran podniósł mnie do góry i zaczął nieść po schodach. W końcu znaleźliśmy się w jakiejś sypialni. Całował mnie tak jak żaden inny, był ostrożny mimo tego, że tyle wypiliśmy.


Wtedy po raz pierwszy poczułam się kochana przez faceta. To uczucie zostało…