26 grudnia 2013

Rozdział VIII.

- Słuchaj, nie mogę znaleźć teraz kogoś nowego, trzeba było wcześniej mówić, że Angie wam nie odpowiada – usłyszałam głos Caroline dobiegający z jej „gabinetu”.
- Kurwa, dobra jakoś sobie poradzimy – odpowiedział jej Kieran, wydawał się być bardzo zdenerwowany. Wyszedł od razu na korytarz. Kiedy mnie zobaczył, spojrzał wrogo. Skręcił za mną i oddalił się.
- Możesz wejść – uśmiechnęła się Caroline.
- Zaraz do ciebie przyjdę – odpowiedziałam i pobiegłam w stronę chłopaka. Nigdy nie widziałam go takiego wkurzonego.
- Zaczekaj! – krzyknęłam do niego. Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
- Czego chcesz? – warknął. Był zły, strasznie zły.
- Co się dzieje? – zapytałam zmartwiona.
- I ty się jeszcze pytasz? Mam dość tego zasranego festiwalu, dość tych wszystkich gierek, dość Alexa i przede wszystkim dość ciebie – powiedział na jednym wdechu. Nastała pomiędzy nami cisza.
- Co się z tobą dzieje? – zapytałam się cicho, powstrzymywałam łzy. – Co ci złego zrobiłam?
Nie odpowiedział, wpatrywał się tylko w moje oczy.
- Co ja ci kurwa zrobiłam? Nigdy cię nie zostawiłam, w szczęściu, nieszczęściu byłam, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nigdy nie chciałam cię zranić, zawsze się dogadywaliśmy – wykrzyczałam. – A teraz ty, zastanów się ile razy mnie wystawiłeś, ile razy obiecywałeś i nie dotrzymałeś słowa? Tata wiele razy powtarzał, że nie powinnam ci ufać i zerwać z tobą kontakt! To, że cię już nie kocham to jest tylko i wyłącznie twoja wina! Nigdy nie dałeś mi okazać tego co czuję. Zawsze mnie zlewałeś kiedy chciałam z tobą porozmawiać na poważnie. To ty mnie straciłeś!
- Co? – był wyraźnie zdziwiony. Nie wytrzymałam i z moich oczu zaczęły kapać łzy.
- Gdybyś wtedy zauważył, że cię kocham, może teraz sam byś nie cierpiał.
 Łkałam, nie mogłam się uspokoić. Kier nie wiedział co zrobić. Nagle ktoś do nas podbiegł.
- Angie, co się stało? – zapytała Nancy. Objęła mnie ramieniem i spojrzała zmartwiona. – Coś jej kurwa powiedział? Wypierdalaj stąd! Już dawno powinieneś zniknąć, zamiast mieszać jej w głowie!
Ruszyłyśmy, omijając Kierana w stronę sali prób. Powoli się uspakajałam. Do sali weszli rozbawieni chłopacy z All Time Low, a na ich czele śmiejący się Alex. Kiedy mnie zobaczył od razu jego mina się zmieniła na ponurą. Starałam się uśmiechnąć, ale to nie powstrzymało Alexa, żeby się zapytać.
- Co się stało? – uklęknął przede mną i chwycił za rękę.
- Naprawdę, nic poważnego – powiedziałam cicho.
- To czemu płakałaś? – uśmiechał się ciepło. Nie odpowiedziałam, opuściłam głowę w dół. Nancy nie wtrzymała.
- Rozmawiała z Kieranem, kiedy ich spotkałam, Angie tylko płakała, on się nawet nie odezwał.
Chłopak ruszył z podłogi i wybiegł z pomieszczenia.
- Co on chce zrobić? – byłam zdenerwowana.
- Czemu Alex wybiegł? – zapytał się Jack. Wzruszyłam tylko ramionami i wstałam.
- Dobra, smutki na bok, do roboty – uśmiechnęłam się już szczerzej. Przyjaciółka po chwili wyszła, bo zaczęliśmy się przygotowywać.

*Oczami Alexa*

Nie panowałem nad tym co robię. Po prostu się wściekłem. W obecności innych zawsze starałem się uspokoić, ale nie teraz. Znalazłem winowajcę. Stał sam. To dobrze, lepiej załatwić sprawę bez świadków.
- Cześć Kieran – uśmiechnąłem się fałszywie i nawet nie zdążył odpowiedzieć, a już dostał fangę w twarz. - Co jej zrobiłeś?
Chciał zamachnąć i mi oddać, ale uniknąłem jego ruchu. Przywaliłem jeszcze raz, dwa razy mocniej. Leżał na ziemi. Z jego ust uleciała stróżka krwi. Kopnąłem go jeszcze raz w brzuch.

- Jeszcze raz jej coś zrobisz, to będzie o wiele gorzej – szyderczy uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Odszedłem do sali, w której mieliśmy próbę. Chłopacy zaczęli ćwiczyć Lost In Stereo. Angie śpiewała dopóki nie przyszedłem. Po drodze zahaczyłem o łazienkę, aby uśmierzyć ból dłoni.
- Nareszcie jesteś – zawołała moja dziewczyna, kiedy mnie zauważyła. Podszedłem do niej i pocałowałam. Nigdy nie sądziłem, że zakocham się w tak krótkim czasie.

09 listopada 2013

Rozdział VII.

Obudziłam się rano, po długiej rozmowie zasnęliśmy z Alexem na kanapie. Przeciągnęłam się, ziewając i spoglądając kątem oka przez okno. Zapowiadał się piękny dzień.
- Cześć księżniczko - usłyszałam jego głos, dobiegający z mojej prawej strony. Alex przetarł oczy i uśmiechnął się do mnie. Dałam mu buziaka w policzek i wstałam z kanapy. Zegar wskazywał za pięć 6.
- Muszę iść się odświeżyć i przebrać przed śniadaniem - poszłam do łazienki, wziąć swoje rzeczy - chłopak włączył telewizor, a ja krzątałam się po łazience. - Spotkamy się na śniadaniu tak?
Uśmiechnęłam się do niego, a ten ruszył swoje dupsko z kanapy, żeby mnie pocałować.
- Tylko się nie spóźnij.
Wyszłam szybko, mając w głowie całe wczorajsze popołudnie. To było jak sen. Niemożliwe. Niedawno był dla mnie tylko idolem, osobą, dzięki której mogłam się uśmiechać, zasnąć, płakać, a teraz? Był kimś o wiele, wiele ważniejszym. 
Kiedy weszłam do pokoju, dziewczyny właśnie wstały.
- A ciebie gdzie wywiało na tę noc? - zapytała się Nancy. Uśmiechnęłam się, przegryzając wargę.
- Czy ty byłaś z... - zapytała się Ellie. - Z A...
Pokiwałam głową, przerywając jej. 
- O mój Boże - wrzasnęły chórem. Zaśmiałam się i podeszłam do szafy. Zaczęłam przeglądać, wyciągnęłam z niej jedną z koszulek Rock Festu, które, każdy z pracowników, dostał na początku festiwalu, czarne rurki i trampki tego samego koloru oraz bieliznę.
- Ej, a wy coś ten tego? - zapytała się Ellie. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Pojebało cię? - wzdrygnęłam się. - Przecież wiesz, że nie jestem groupie ani pierwsza lepsza.
Zapadło milczenie. Poszłam do łazienki, byłam zła na nią, że posądza mnie o coś takiego. Wzięłam szybki prysznic. Wytarłam się i ubrałam. Spojrzałam w lustro. Przypomniałam sobie to, co powiedział mi Alex zeszłej nocy. Uśmiechnęłam się i zaczęłam myć zęby. Wysuszyłam włosy i spięłam je w kucyk. Wrzuciłam ubrania do kosza na brudną bieliznę i wyszłam z łazienki.
- Angie, wiesz, że nie miałam na myśli, że jesteś puszczalska, ale pamiętasz jak było z Kieranem? 
Pokiwałam głowę, a moje serce mimowolnie zaczęło bić szybciej. To było w zeszłym roku. Po pewnej imprezie, byliśmy porządnie naprani i wylądowaliśmy razem w łóżku. Na następny dzień mieliśmy tak gigantycznego kaca, że ledwo coś pamiętaliśmy, jednak pamięć zaczęła wracać. 

*Rok temu* 

Kiedy jechałam pociągiem do domu, zadzwonił do mnie.
- Cześć - usłyszałam, był zdenerwowany. Dobrze wiedziałam czemu dzwoni. - Czy my...
- Tak, to coś złego? - zapytałam się wyraźnie poirytowana.
- Nie chodzi mi o to, po prostu jestem ciekawy czy wszystko będzie jak dawniej?
Uśmiechnęłam się, sama czułam się z tym dziwnie. Kiedy pomyślałam o tym jak mnie całował, jaki był w tym wszystkim delikatny, mimo to, że to alkohol kierował jego umysłem, czułam motylki w brzuchu. 
- A co ma się zmienić? - westchnęłam. - Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. 
- Czyli wszystko jest ok?
- Tak, kocham cię najlepszy przyjacielu pod słońcem - uśmiechnęłam się i cmoknęłam do telefonu.
- Ja ciebie też - odpowiedział i rozłączył się. Poczułam wtedy, że to wyznanie było szczere. Bardziej szczere niż moje.

*Oczami Kierana*

Rozłączyłem się. Co innego miałem zrobić? Powiedzieć jej jak bardzo ją kocham, że to było dla mnie coś więcej niż tylko sex? Poczułem się w tym momencie takim idiotą. Nigdy bym nie pomyślał, że to ona będzie tą pierwszą. Fakt, że była od dzieciństwa najbliższą mi osobą zaćmił moje uczucia do pewnego momentu. Kiedy Angie, parę miesięcy temu, znalazła sobie chłopaka, byłem strasznie zazdrosny. Myślałem, że to dlatego, że będzie spędzać ze mną mniej czasu. Po paru dniach zorientowałem się, że to nie przyjaźń kierowała moją zazdrością, to była miłość. Nic innego. 
Chciałem jej tego wieczoru wyznać wszystko, ale skończyło się tak jak się skończyło, jednak nic nie zmieniliśmy. Może pewnego dnia ona też to zrozumie. Może.

*Oczami Angie*

Pokiwałam głową, a Ellie mnie przytuliła w ramach przeprosin.
- A wy w ogóle jesteście parą z Alexem? - zapytała się Nancy.
- Chyba nie, nie wiem, a może? - moje zakłopotanie sprawiło, że dziewczyny zaczęły się śmiać. - Oj cicho no. Schodzę już na dół, a wy zbyt długo się nie upiększajcie się przed tym lustrem. Widzimy się na śniadaniu.
Wyszłam z pokoju i poszłam korytarzem na lewo. Zeszłam po schodach i znalazłam się na stołówce.
- No cześć kochanie - Alex objął mnie w pasie i pocałował w szyję.
- Możemy sobie coś ustalić: jestem twoją dziewczyną czy nie? - uśmiechnęłam się.
- A chcesz? - pokiwałam głową, jak mała dziewczynka. Zaśmiał się i pocałował w usta.
- No to panno Angie jestem oficjalnie twoim chłopakiem - uśmiechnął się i zaprowadził bliżej zespołów. Po chwili krzyknął:
- Słuchajcie ta oto piękna, młoda dama - wskazał na mnie - jest od teraz oficjalnie ze mną. Także nie zdziwcie się jak będziemy gdzieś znikać, czy coś w ten deseń.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z wyjątkiem jednej osoby, która stała blisko nas. Obserwował każdy ruch Alexa w stosunku do mnie.
- Cześć Kieran, usiądziesz z nami? - zapytał się mój chłopak z uśmiechem, on tylko zrobił kwaśną minę i pokiwał przecząco głową. To nie wróżyło nic dobrego.

_______________________________________________________________

Wybaczcie, że tak długo nic nie wstawiałam, ale nie miałam czasu oraz zbytnie weny, żeby pisać. Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze :)
Dobrej nocy! x

29 września 2013

Rozdział VI.

Zostawiłam go pod tym drzewem. Rozbolała mnie głowa. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Moja panika i strach spowodował, że zaczęłam płakać. Nie rozumiałam tego co czuję. Cały czas myślałam o tym co się wydarzyło chwilę temu.
Kiedy w końcu znalazłam się w pokoju, rzuciłam się na łóżko. Od razu zasnęłam.

Obudziłam się koło 10, oczywiście zaspałam na próbę. Szybko poleciałam do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam w świeże ciuchy. Zbiegłam na dół. Kiedy szłam korytarzem, nie usłyszałam, tak jak wczoraj perkusji, ale gitarę i jego głos. Śpiewał Return The Favor. Usiadłam pod drzwiami i go słuchałam. Czułam, że ta piosenka jest dla niego ważna. Wiem o kim myślał, kiedy ją pisał. Jedyne co mnie najbardziej zastanawiało to, czy teraz nadal o niej myśli. W głębi serca chciałam, aby nie myślał. Kiedy skończył śpiewać zapukałam do środka.
- Proszę - powiedział nadal ćwicząc jakieś akordy na gitarze. Jego twarz rozpromieniła się w uśmiechu, kiedy mnie zobaczył. - Cześć Angie.
- Hej - rzuciłam tylko i weszłam, zostawiając uchylone drzwi. Usiadłam koło niego na kanapie. Nadal grał na gitarze melodie tej piosenki. 
- Podoba ci się? - pokiwałam tylko głową. Uśmiechnął się, ale od razu zmarkotniał, kiedy wrócił do grania. 
- O czym myślisz? - powiedziałam cicho. 
- O niczym - uśmiechnął się do niej. Po chwili zorientował się, co miała na myśli. - Zastanawiasz się czy nadal czuje to samo co wtedy kiedy pisałem tę piosenkę, ale ja już nie myślę o niej w ten sposób. Jest świetną dziewczyną i przyjaciółką, ale to się skończyło.
- Przepraszam - mruknęłam tylko. - Jeśli cię uraziłam albo..
- Nie, naprawdę - uśmiechnął się i dotknął mojej ręki, którą trzymałam na kolanie. Zmieszał się trochę. - Naprawdę wszystko w porządku.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Moje serce zaczęło coraz mocniej bić. Złapał mnie za rękę. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej, zamknęłam oczy...
- Alex widziałeś gdzieś kostki? - wszedł Jack, nie zwracając uwagi, że tu jestem. Szybko się od siebie odsunęliśmy, a on zaczął udawać, że stroi gitarę.
- To ja już pójdę - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia później.
- Cześć - odpowiedział zamyślony Jack, za to Alex pokiwał mi ręką i uśmiechnął się. Wyszłam z pomieszczenia. Doszłam do ciemnego korytarza, oparłam się o ścianę i osunęłam na podłogę. Moja głowa huczała od różnych sprzecznych ze sobą uczuć, myśli. Ale jedna rzecz pojawiała się w mojej wyobraźni. Pocałunek z Alexem.

*Oczami Alexa*

Patrzyłem jak Angie wychodzi z pokoju. Byłem wściekły na Jacka, czemu akurat w takim momencie przypomniało mu się, że nie ma kostek do gry.
- Serio stary? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Odwrócił się w moją stronę, ze wzrokiem "wtf?!". - Właśnie miałem pocałować Angie. Rozumiesz?
- Czekaj, czekaj - powiedział, siadając koło mnie. - To ona ci się podoba?
- Kurwa chłopie - potrząsnąłem głową z niedowierzaniem. Wstałem i podałem mu kostki, które leżały na stole. - Masz.
- Alexander Gaskarth - pierwszy Sherlock Holmes w Baltimore - zaśmiał się Jack, a ja mu zawtórowałem, choć nie było mi do śmiechu. - Czyli serio podoba ci się Angie?
- Tak - uśmiechnąłem się. Mój przyjaciel spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Co jest?
Wstał i odsunął się do drzwi.
- Rian! Zack! Czerwony alarm! - wydarł się na korytarz. Po chwili pojawili się chłopacy. Dyszeli ciężko.
- Co jest? - powiedzieli równo, kiedy Jack zamknął drzwi. Usadził mnie na fotelu.
- Nasz kochany Alex się zakochał - wyszczerzył się w ich stronę. Oboje wybałuszyli oczy i otworzyli szeroko usta. Nie broniłem się. Nie wypowiedziałem żadnego słowa sprzeciwu, a to było największym potwierdzeniem tego, że Jack ma racje.
- W kim? - zapytał się Rian, który usiadł na kanapie z wrażenia.
- W tej młodziutkiej dziewczynie, Angie tak? - pokiwałem głową. Długo gadaliśmy z chłopakami. Minęło kilka godzin. Powoli zaczęło się kończyć piwo, które dziś rano przynieśli. Nie byłem w stanie nic wypić. Wziąłem bluzę i wyszedłem na powietrze. Zaczęło padać. Zauważyłem, że pod sceną stoi jakaś dziewczyna. Podbiegłem do niej, ale zbliżając się zauważyłem, że to Angie.

*Oczami Angie*

Miałam dość tego wszystkiego. Postanowiłam wyjść na dwór. W końcu. Akurat zaczęło padać, ale jakoś deszcz nigdy mi nie przeszkadzał. Stałam oglądając scenę. Była taka wielka. Nie do ruszenia.
Stałam tak dobre 10 minut, kiedy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
- Angie czy ty zwariowałaś? - powiedział Alex, który był tuż za mną. Zarzucił mi na ramiona bluzę i objął ramieniem. Poczułam przyjemne mrowienie w brzuchu. Zatrzymałam się na chwilę, poczułam przypływ adrenaliny. Odwróciłam się, żeby stanąć przed nim.
- Chodź, nie będziemy tu stać wieczność - powiedział Alex, cały czas mnie obejmując. Chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Woda spływała po nas, ale nadal patrzyliśmy sobie w oczy.
- Poczekaj - przegryzłam wargę i uśmiechnęłam się do niego. - A możemy skończyć to co dzisiaj zaczęliśmy?
Zaśmiał się tylko i przybliżył swoje usta do moich. Oboje zamknęliśmy oczy w tym samym momencie. Jego prawa ręka podtrzymywała moją głowę, a druga spoczywała na plecach. Całował tak jak jeszcze nikt inny. Delikatnie, z dozą ostrożności. Chwilami namiętnie. Ten pocałunek był idealny, najdłuższy i najwspanialszy. Wtedy nie obchodziło nas nic co się dzieje dookoła, byliśmy tylko on i ja.
Kiedy oderwaliśmy od siebie usta, zaczęliśmy się po prostu śmiać. Pobiegliśmy szybko do budynku, po chwili szliśmy, trzymając się za ręce. Przez korytarz. Uśmiechałam się, Alex też. Weszliśmy do garderoby chłopaków, gdzie trwała interesująca rozmowa na temat, który z nich potrafi najdłużej bekać. Zaczęłam się śmiać, a Alex potrząsnął głową, aby ktoś się nad nim zlitował. Jack zauważył nas pierwszy.
- Boże święty, co wy żeście robili, że tacy mokrzy jesteście? - wstał i podał nam ręczniki, które znajdowały się w jednym kącie pomieszczenia.
- Deszcz - uśmiechnął się Alex, wycierając włosy. Barakat podszedł do niego i dotknął w dolną wargę. Zauważyłam, że znajduje się na nich moja czerwona szminka. Najwyraźniej woda nie zmyła wszystkiego.
- A co ty tutaj masz? - zaśmiał się Jack, obserwując mnie, jak robię bezdźwięczne "oops". - Czy wy się... to za dużo jak na jeden dzień?
Opadł na kanapę i położył swoją dłoń na czole. Nie zważając na to, że jestem w pokoju z czterema facetami, zaczęłam zdejmować bluzkę. Kiedy wycierałam brzuch, Rian, Jack i Zack patrzyli się na mnie jak na jakiś cud. Alex z uśmieszkiem na twarzy stanął przede mną. Usłyszałam tylko ich jęczenie i wytarłam się do końca.
- Sorry, ale ona jest moja - rzucił tylko do nich.
- Skoro jestem twoja - odchrząknęłam. - To musisz mi dać coś suchego do ubrania, bo nie mogę przecież przeparadować w staniku koło nich oraz męskiej części tego budynku, prawda?
Pacnął się otwartą dłonią w czoło. Podszedł do szafy, z której wyciągnął dużą koszulkę i podał mi ją.
- A tam jest łazienka - dał mi buziaka w policzek. - Chłopacy nie potrzebują darmowego striptizu.
- Kretyn - uderzyłam go ręcznikiem w plecy. I ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się w środku i zaczęłam rozbierać. Zostałam w końcu w samych majtkach. Wciągnęłam przez głowę koszulkę i wytarłam włosy. Po chwili byłam już w pokoju. W salonie, w którym zazwyczaj siedzieli, nie było już nikogo, z wyjątkiem Alexa, który sprzątał.
- Pozbyłeś się ich? - zapytałam i zaczęłam mu pomagać.
- Oni cię wręcz pożerali wzrokiem - powiedział zgniatając plastikową butelkę. Wydał mi się nieco zazdrosny, więc podeszłam do niego i spojrzałam prosto w oczy. Od razu się rozluźnił. Posprzątaliśmy cały ten syf, który zostawili po sobie chłopacy.
- A co oni właściwie teraz robią? - zapytałam się, kiedy Alex przyniósł mi kakao. Ja siedziałam pod kocem na kanapie.
- Pewnie śpią - usiadł koło mnie i objął w pasie. Pociągnęłam spory łyk z kubka. Zaśmiał się i pocałował w moje usta. Kiedy odchylił głowę oblizał swoje. - Zastanawiam się czy to kakao, czy to twój pocałunek.
- Zdecydowanie kakao - uśmiechnęłam się do niego i odłożyłam kubek na stolik. Przyciągnął mnie do siebie, a ja oparłam się o jego ramię. - Co to znaczy "żyć ciągle w trasie"?
Zastanowił się chwilę i zaczął mi opowiadać jak to jest. Rozmawialiśmy o koncertach, fanach, tęsknocie za domem i bliskimi. Opowiadał mi o tym jak sobie z tym wszystkim radzi. W pewnym momencie zwrócił się do mnie:
- A ty? Jak to jest z tobą? - uśmiechnął się. Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy.
- Ze mną? - westchnęłam. - Ciężko, nie potrafiłabym żyć tak jak ty. Zbyt bardzo bym za tym wszystkim tęskniła, za przyjaciółmi, za rodzicami, za sklepem, w którym pracuję. Nawet za tymi idiotami z mojej szkoły. To oni wszyscy nadają mojemu życiu sens. Gdyby nie to wszystko, byłabym nikim. Zresztą... Jestem nikim. Bardzo często udowadniają mi to ludzie, którzy mnie nie znają. Czasami zastanawiam się czy to co mówią jest prawdą, spoglądam w lustro i nie widzę szczęśliwej dziewczyny, tylko smutasa z problemami i kompleksami. Jestem nikim.
Moje oczy naszły łzami, odwróciłam od niego głowę, żeby nie widział, ale on szybko chwycił za mój podbródek i przyciągnął do swojej twarzy.
- Wcale nie - powiedział stanowczo, ale spokojnie. W jego oczach widać było ciepło, tajemniczość, miłość. - Nie powinnaś się tak dawać, bo jesteś wyjątkowa. Proszę, nie dopuść, aby żaden skurwysyn powiedział, że nie jesteś piękna, bo jesteś. Jesteś najlepszą osobą jaką dano mi było poznać.
Po tych słowach pocałował mnie. Tym razem z większą śmiałością niż za pierwszym razem, namiętniej. 
- Proszę cię, obiecaj mi - uśmiechnął się do mnie.
- Obiecuję - przytuliłam się do niego. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd.

28 września 2013

Rozdział V.

Ruszyłam do pokoju, w którym przez najbliższy tydzień miałyśmy zamieszkać z dziewczynami. Przez pewien czas czułam na sobie spojrzenie Alexa. Kiedy się do mnie uśmiechał rumieniłam się. Działał na mnie jak nikt inny. W mojej głowie widziałam tylko jego twarz, słyszałam jego głos. Przez chwilę zastanowiłam się, czy czasami się nie zakochałam, ale on po prostu mi się podobał. Bardziej niż ktokolwiek inny.
- Nareszcie jesteś - powiedziała uradowana Nancy, która odwróciła się w moją stronę. Zamknęłam za sobą drzwi i opadłam na wolne łóżko. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie Alexa. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- A ty co taka szczęśliwa? - zapytała się Ellie. - Kogo ci przydzielili?
- Nigdy nie uwierzycie - zaśmiałam się. Byłam szczęśliwa, moja dusza chciała latać, a motyle mordowały mój brzuch.
- All Time Low - Nancy, aż usiadła z wrażenia. - I?
- I... - byłam tak szczęśliwa, że nie myślałam o niczym innym. - Rozmawiałam przed chwilą z nimi.
Tym razem Ellie usiadła z wrażenia. Opowiedziałam im o tym co się wydarzyło na dole. Rozmawiałyśmy do 3 rano, ale w końcu ze zmęczenia zasnęłyśmy.

Obudziłam się koło 6. Mój budzik jak zwykle nie zawiódł. Wstałam szybko i wyciągnęłam z torby ubrania. Ruszyłam cicho do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi. Wzięłam szybki prysznic. Trzy godziny snu nie są czymś najwspanialszym. Zwłaszcza teraz, kiedy zaczyna się praca nad festiwalem.
Kiedy ogarnęłam się w łazience, to znaczy wytarłam i ubrałam to co najpotrzebniejsze, wciągnęłam czerwone spodnie. Stałam w samym staniku i spodniach przed lustrem. Przez ostatni rok schudłam i to dużo. Pierwszy raz byłam zadowolona z tego jak wyglądam, chociaż do pełnego szczęścia jeszcze trochę brakowało. Założyłam w końcu białą bokserkę oraz szarą bluzę, przy której podciągnęłam rękawy. Uczesałam włosy w wysoki koczek i wróciłam do dziewczyn, które właśnie się obudziły. Właściwie to tylko Ellie się obudziła. Nancy nie było.
- Dzień doberek śpiochu - uśmiechnęłam się. - Widziałaś gdzieś...
Przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi, przez które po chwili przeszła zguba.
- O wy już nie śpicie - spaliła buraka.
- Gdzie byłaś? - zapytałam się zaciekawiona.
- Musiałam się przewietrzyć - uśmiechnęła się nerwowo. Jej wzrok uciekał na wszystkie strony. Usiadła na kanapie i ziewnęła przeraźliwie. Już chciałam się wypytać o co chodzi, kiedy rozległo się pukanie.
- No więcej was ta matka nie miała - powiedziałam poirytowana i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. - Słucham...
- Cześć Angie - przywitał mnie uśmiech Alexa. Motyle się aktywowały, a serce zaczęło pompować więcej krwi niż zwykle. - Chcielibyśmy dogadać z tobą parę spraw. Zejdziesz do nas na dół?
- Tak, już idę - puścił mi oczko i odszedł. Odetchnęłam.
- Co to miało być?! - powiedziała Nancy. Miała szeroko otwarte oczy. Po chwili zaczęła się śmiać. Wyszłam szybko, żeby nie powiedzieć parę słów za dużo. Wiem, że ze mnie się śmiała. Przy chłopakach zawsze byłam śmiała, a przy nim. Z taką myślą zeszłam do chłopaków. Zauważyłam, że oprócz All Time Low, są też Kieran, Dean, Kit i Sean. Uśmiechnęłam się na ich widok i momentalnie uspokoiłam. Kier zauważył mnie i podszedł się przywitać. Przez ułamek sekundy zauważyłam, że Alex się nam przygląda.

*Oczami Kierana*

- Ty i ranny ptaszek? - zaśmiałem się, przytulając ją na powitanie. - To do ciebie nie podobne.
- Do ciebie tym bardziej - na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. - Mama do was dzwoniła?
- Tak i kazała cię pozdrowić - po chwili śmialiśmy się razem. Pierwszy raz spojrzałem na nią w inny sposób. Nie jak na przyjaciółkę, ale jak na dziewczynę. Była śliczna, utalentowana, inteligentna.
- Możemy zacząć? - zapytał się Alex. W nucie jego tonu odczułem, że nie jest zadowolony. Angie kiwnęła głową i podeszła do niego. Uśmiechała się jak nigdy.
- Wybaczcie spóźnienie - do pokoju wbiegła Caroline, po chwili wszyscy siedzieliśmy. Moja przyjaciółka zajęła miejsce między Rianem i Alexem. Nie byłem zbytnio zadowolony, czułem narastającą zazdrość, co nigdy mi się nie zdarzało w jej przypadku. Zanim kobieta zaczęła mówić podała jakąś teczkę Angie.
- Zaraz muszę znów wracać do innych zespołów więc szybko: macie trzy koncerty. Oba zespoły muszą ze sobą współpracować, ponieważ wykonujecie wspólnie numer. Piosenkę sami wybierzecie razem z Angie. Teraz jaka jest jej rola w całym tym spektaklu - wzięła oddech. - Będzie was pilnować, abyście przychodzili na wszystkie próby, wstawali o dobrej porze i byli gotowi na koncerty. Musicie działać razem. Wszyscy, bez żadnego wyjątku. Jeśli nie macie żadnych pytań, a widzę, że nie macie to ja lecę. Do zobaczenia później.
Wybiegła tak szybko jak wbiegła. Nastała chwilowa cisza. Nagle Angie z Alexem zaczęli się śmiać, a po nich i cała reszta.
- Maraton, istny maraton - uśmiechała się, przeglądając papiery. - Z tego co tu widzę, za trzy godziny macie próbę, najpierw starzy wyjadacze, potem szczeniaki.
Wyszczerzyła do mnie zęby. Alex był bardzo blisko niej. Bardzo, ale to bardzo mnie to denerwowało. Coraz bardziej czułem niechęć do tego człowieka.

*Oczami Angie*

Kilka pierwszych godzin pracy minęło mi wyjątkowo szybko. O 9 zaczęła się próba All Time Low, a dwie godziny później już użerałam się z moimi starymi przyjaciółmi, którzy nie wiedzieli co, jak, gdzie, dlaczego i po chuja mi ten kabel.  Około drugiej po południu jadłam obiad razem z dziewczynami, kiedy Ellie nagle powiedziała:
- Idziecie na tą imprezę dzisiaj wieczorem?
Spojrzałyśmy na siebie z Nancy, oczywiście nic nie wiedziałyśmy. Ellie widząc nasze miny zaczęła tłumaczyć, że o siódmej zaczyna się impreza z pracownikami i zespołami występującymi na festiwalu.
- No to idziemy - uśmiechnęłam się. Dziewczyny przytaknęły uradowane. Szykował się ciekawy wieczór.

- Dobra, na takiej imprezie to ja jeszcze nigdy nie byłam - powiedziała Nancy, widząc wielu znanych jej ludzi. - Przecież to wygląda jak domówka z dobrego amerykańskiego filmu.
Wszystkie trzy byłyśmy w tym momencie zdezorientowane, ale i szczęśliwe. Po chwili zostałam sama, obie przyjaciółki gdzieś zniknęły. Impreza odbywała się na świeżym powietrzu za budynkiem, w którym wszyscy mieszkaliśmy. Podeszłam do drzewa, które było nieco oddalone od tego całego zgiełku. Chciałam chwilę pobyć sama i nacieszyć się tym wszystkim. Dostałam niesamowitą pracę, poznałam moich idoli, zakochałam się... No właśnie, ta myśl zatruwała wszystkie inne. To niemożliwe. Nie można się zakochać tak szybko.
- O czym tak dumasz? - zapytał się Alex, trzymając dwa kubki, w których albo było piwo, albo coś mocniejszego.
- O tym wszystkim. To jest niesamowite - uśmiechnęłam się do niego. Teraz czułam się swobodnie.
- Tak, to prawda - usiadł koło mnie. - Wolisz piwo czy colę z wódką? Wiem, że chciałabyś do drugie, ale dostaniesz piwo, bo jak się upijesz to będzie na mnie.
- Zabawne - zaśmiałam się ironicznie, biorąc kubek, który mi podał. - Rok temu skończyłam osiemnaście lat.
- No, a ja 8, więc słuchaj się starszych - zaśmiał się. - Nie możesz się doczekać, aż się rozkręci nie?
Pokiwałam głową, biorąc łyk piwa.
- Ja w sumie też. Jestem podniecony tym wszystkim jak dziecko na Boże Narodzenie.
Ze śmiechu wyplułam na trawę to co przed chwilą chciałam połknąć.
- No co? - zaśmiał się, biorąc łyk ze swojego kubka. Po chwili się uspokoiłam. Rozmawialiśmy o festiwalu. Właśnie Alex opowiadał mi jak to Jack na ostatnim biegał nagi po pokoju, kiedy spojrzeliśmy się na siebie. Dzieliły nas zaledwie 4 cale. Jego usta były już bliskie moich, kiedy usłyszałam, że ktoś się zbliża. Wstałam więc szybko i po prostu uciekłam. Spanikowałam.

14 września 2013

Rozdział IV.

Obudziłam się rano. Czułam zapachy z kuchni, więc zwlekłam się z kanapy, byłam cała obolała, ale co się nie zrobi dla przyjaciółki. Ruszyłam żółwim krokiem.
- Cześć kochanie - powiedziała do mnie mama. Właśnie smażyła naleśniki, tata siedział przy stole, czytając gazetę. W międzyczasie popijał kawę. - Zawołaj Ellie na śniadanie.
Kiwnęłam głową i właśnie chciałam wyjść, kiedy zatrzymał mnie głos taty:
- Angie, zaczekaj chcę z tobą porozmawiać - usiadłam na przeciwko niego. Mama wyszła, nie wiedziałam o co chodzi. - Gdzie wczoraj byłaś?
- Podpisywałam umowę, byłam w kawiarni i w domu - przemyślałam to wszystko, wracając wspomnieniami do Starbucksa i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Z kim byłaś? - zaczęło się przesłuchanie. Czułam, że to nie skończy się dobrze.
- No z dziewczynami, potem spędziłam trochę czasu z Kieranem i tyle - odpowiedziałam szczerze. Na Alexa wpadłam, przez przypadek, ale gdzie tata mógłby go widzieć.
- No właśnie - westchnął i odłożył gazetę. - Chodzi o tego twojego przyjaciela.
- Nie jesteśmy razem i nie będziemy. Przyjaźnimy się tylko - spojrzałam na niego. - Przecież sam wiesz, że to tylko przyjaźń.
- Nie jestem tego pewny - wkurzał mnie takim gadaniem. Ja i Kieran to przyjaciele. Tylko i wyłącznie. - Przejeżdżaliśmy wczoraj koło tej kawiarni i widzieliśmy cię z nim. To nie wyglądało jak przyjacielskie spotkanie.
Zaczęłam się śmiać i wstałam. Po chwili jednak zamilkłam, on mnie widział z Alexem. Spodziewałam się reprymendy, jakiegoś słowa, ale tata zamilkł i wrócił do gazety. Mama właśnie wtedy wróciła do kuchni, razem z Ellie. Wyglądała lepiej niż wczoraj. Na szczęście rodzice nie pytali o jej wygląd. Zjedliśmy śniadanie w ciszy, po czym poszłyśmy na górę. Kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju, Ellie usiadła na łóżku, a ja zaczęłam przeglądać szafę. Dzisiaj miałyśmy wyjechać na festiwal. Zaczęłam wyciągać koszulki, krótkie spodenki, wzięłam kilka par długich spodni, trzy pary trampek, wszystko pakowałam do walizki. Schowałam również bieliznę, skarpetki, parę ręczników. Ellie obserwowała mnie w ciszy. Nie odzywała się, kiedy skończyłam się pakować. Odwróciłam się w jej stronę.
- Opowiesz mi, dlaczego wylądowałaś u mnie w domu, w takim stanie? - powiedziałam poważnym tonem. Opuściła wzrok. - No słucham.
- Angie - w jej oczach były łzy, szybko usiadłam koło niej i objęłam ręką. - To był James. Był pijany, z kumplami. Zaczęliśmy się kłócić. I..
Szlochała. Próbowałam ją uspokoić. Głaskałam ją po głowie. Czułam coraz większą nienawiść do tego faceta. W końcu Ellie spojrzała na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami.
- Chciałam z nim wtedy zerwać, ale on powiedział, że jestem jego i tylko jego - westchnęła, uspakajają się.
- Dlatego nie powinnaś iść tam sama, kolejnym razem masz mi powiedzieć, rozumiesz? - uśmiechnęłam się do niej. Pokiwała głową. Rozmawiałyśmy jeszcze chwile, kiedy mama zawołała nas. Przyjechali rodzice Ellie. Pożegnałam się z nią. Kiedy odjechała, zrobiła sobie herbatę, żeby się uspokoić. Przez jeden dzień wydarzyło się więcej, niż przez całe moje życie.
Wzięłam kubek na górę i poszłam się wykąpać. Wzięłam długi prysznic, starając się nie myśleć o tym wszystkim, ale cały czas wracałam do Starbucksa. Do jego uśmiechu. W moim brzuchu wybuchła jakaś wojna. Motylki latały jak oszalałe. Kiedy się wycierałam, mama zapukała do drzwi.
- Kochanie, jak skończysz zejdź na dół.
- Dobrze - odpowiedziałam. Szybko ubrałam się w rzeczy, leżące na półce. Wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Nałożyłam delikatny makijaż, ale podkreśliłam mocniej oczy, za pomocą czarnej kredki. Przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie szare rurki i czarną koszulkę z napisem Remember me baby. Wyszłam z łazienki i zbiegłam po schodach, do salonu, gdzie siedzieli rodzice. Oglądali jakiś program w telewizji.
- O już jesteś - powiedział tata. Usiadłam na kanapie, na przeciwko ich. - Wiemy, że masz już 18 lat, ale kiedy będziesz na festiwalu melduj się co par dni, dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy - uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Jeśli będziesz chciała wrócić wcześniej, również dzwoń - powiedziała mama. Pokiwałam głową.
- Coś jeszcze? - zapytałam się, powoli wstając. Chwile się zastanawiali.
- Nie, to wszystko - powiedział tata. - O 8 masz być gotowa, wtedy przyjdą twoje przyjaciółki, prawda?
- Tak, pójdę się dokończyć pakować - pobiegłam na górę i zamknęłam drzwi. Odpaliłam Don't Panic i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Wrzucałam wszystkie rzeczy, leżące na biurku: notes, jakieś długopisy, dokumenty, umowę, portfel etc.
Skończyłam się pakować i włączyłam, ostatni raz przed wyjazdem, laptopa. Przejrzałam facebooka i twittera. Z czystej ciekawości weszłam na konto Alexa. Nie trafiłam na nic ciekawego. Spędziłam w internecie dobre dwie godziny. Powoli dochodziła 8. Zamknęłam laptopa oraz schowałam telefon i słuchawki do kieszeni. Założyłam fioletową bluzę, podciągnęłam rękawy, a na plecy zarzuciłam plecak. Wzięłam walizkę i wszystko sprowadziłam na dół.
Po jakichś piętnastu minutach w drzwiach mojego domu pojawiły się dziewczyny. Wpakowałyśmy się do samochodu taty, który nas zawiózł na dworzec. Na miejscu byli już inni pracownicy. Pożegnałyśmy się i poleciałyśmy kupić bilety, miałyśmy pociąg za 15 minut. Szybko przetransportowałyśmy się na peron. Kiedy czekałyśmy i jechałyśmy pociągiem cały czas spałyśmy. Dopiero koło 3 się obudziłam. Byłyśmy blisko miejsca, gdzie miał się odbyć festiwal. Obudziłam dziewczyny kilka minut przed końcem jazdy. Wysiadłyśmy na stację i pomaszerowałyśmy w stronę autokaru, który zawiózł nas na pole. Było ciemno, więc poprowadzili nas do wielkiego białego budynku, w którym, jak usłyszałam miałyśmy zamieszkać na najbliższy tydzień.
- Macie pokoje trzyosobowe. Pobudka o godzinie 8, każdego poranka. Posiłki będą podawane w stołówce - powiedziała nasza szefowa. - Teraz możecie się rozejść do pokojów. Zostaną ze mną tylko trzy osoby: Steve Smith, Angie Williams oraz Courtney Meadow.
Pożegnałam się z dziewczynami i zostałam w pomieszczeniu.
- Zostaliście przydzieleni to poszczególnych prac, jesteście ponad resztą, także musicie pilnować siebie oraz ich - uśmiechnęła się do nas. - Steve, będziesz przy sprawach technicznych, Courtney, ty masz się zająć wejściówkami i ochroną, będziesz pomagać jednemu z nas, także spokojnie. Natomiast Angie... -
Zamilkła na chwilę, przyglądając się mi z uwagą. - Będziesz opiekować się paroma zespołami.
Zostałyśmy we dwie, mimo wszystko obawiałam się tej kobiety.
- Będziesz zajmować się przede wszystkim All Time Low i ROOM 94. Masz dopilnować, aby zawsze zjawiali się na daną godzinę i zadbać o wszystko, czego potrzebują. Coś takiego jak manager.
Odetchnęłam z ulgą. Jednak, moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy usłyszałam, że ktoś się zbliża.

*Oczami Alexa*

- Ciekaw jestem kogo mamy w tym roku - zaśmiał się Jack. Zawtórowałam mu, ale moje myśli były gdzieś daleko. Cały czas myślałem o tej dziewczynie z kawiarni. Odniosłem wrażenie, że była bardzo zdenerwowana, kiedy na siebie wpadliśmy.
Razem z chłopakami weszliśmy do środka. Stała tam Caroline i jakaś dziewczyna...
- Cześć wam - uśmiechnęła się do nas. Spojrzała na mnie, a jej policzki zrobiły się różowe. - Jestem Angie.
Podała rękę każdemu z nas. Dobrze znałem dotyk jej dłoni. Ona chyba mojej też. Uśmiechałem się szeroko na jej widok.
- To właśnie ona zajmie się wami w tym roku - uśmiechnęła się do nas Caro, a do mnie puściła oko. Dobrze wiedziałem, że ją pociągam, ale teraz przede mną stała Angie. - Zostawiam was, żebyście się poznali. Dobranoc.
Wyszła. Nareszcie. Chłopacy zaczęli wypytywać dziewczynę ile ma lat, co robi w swoim życiu i takie tam duperele. A ja obserwowałem jej ruchy. Miała śliczną twarz i piękne oczy. Starałem się nie okazywać tego, że mi się spodobała.
- Pracujesz gdzieś? - zapytał Jack, który był tak zaintrygowany moim skupieniem, że prawie spadł z kanapy, na której siedzieli.
- W sklepie muzycznym - uśmiechnęła się. Ja automatycznie zrobiłem to samo. Starała się unikać mojego wzorku, ale kiedy spojrzała na mnie od razu jej policzka robiły się czerwone.
- Śpiewasz? - zapytałem się w końcu, opierając wygodnie o oparcie fotela. W jej zielonych oczach zauważyłem dwa ogniki.
- Tak trochę - odpowiedziała. Ziewnęła i wstała z kanapy. - Wybaczcie, ale jestem zmęczona, a za parę godzin wstajemy. Miłej nocy.
- Słodkich snów - uśmiechnąłem się do niej, puszczając oczko. Po chwili zniknęła za drzwiami. My z chłopakami też ruszyliśmy do naszego pokoju. Oczywiście komentowali Angie. Im też się spodobała.
- A ty co o niej myślisz, Alex? - zapytał się zaciekawiony Zack.
- Myślę, że jest śliczna - zaśmiałem się. - Sprawdzi się w 100% lepiej niż ta stara flądra z zeszłego roku.
- Kurwa, stary. Weź mi o niej nie mów, bo mam odruch wymiotny - odpowiedział Rian, kiedy zamykał za nami drzwi. Skończyliśmy temat Angie, ale ja nadal o niej myślałem. Czułem, że ona nie jest jak reszta dziewczyn. Było w niej coś takiego, czego jeszcze nigdy nie zauważyłem w innej dziewczynie. Była wyjątkowa.

04 września 2013

Rozdział III.

- Ty sobie ze mnie żartujesz prawda? - powiedziałam, spoglądając na niego. Nie wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam.
- Mówił mniej więcej coś takiego - zastanawiał się chwilę. - Byłem dzisiaj z chłopakami w Starbucksie i spotkałem taką dziewczynę, ciemne włosy, zielone oczy, czerwona bluzka z nazwą naszego czwartego albumu, ale nigdy wcześniej nie widziałem takiej koszulki. Ta dziewczyna była śliczna... Mniej więcej coś takiego.
Znów wyszczerzył zęby w moją stronę. Nie odzywałam się. Przemyślałam każde słowo jakie mi teraz powiedział. Moja pierwsza myśl to to, że żartował, jednak z każdą chwilą jak się zastanawiałam to miało jakiś tam sens. Jednak nadal nie mogłam w to uwierzyć, to było jak z bajki, jak historia, która może się wydarzyć tylko w wyobraźni.
- Możesz nie wierzyć - odezwał się w końcu.
- I nie uwierzę - powiedziałam, wychodząc z samochodu. - Szczęśliwej drogi, pozdrów chłopaków.
- Do zobaczenia na festiwalu - pomachał mi i wyszłam z samochodu. Poszłam szybko do drzwi nie odwracając się. Dom był pusty.
Szybko zeszłam do piwnicy, w której rodzice zrobili salon. Była tam mała scena, sprzęt nagłaśniający i mikrofony. Wrzuciłam w odtwarzacz płytę z instrumentalami i zaczęłam śpiewać. Musiałam się wyładować, a to był jedyny w miarę moralny sposób, żeby to zrobić. Lost in stereo. Zawsze porównywałam się do dziewczyny, o której śpiewa Alex. Zaśpiewałam całą piosenkę. Serce waliło mi jak oszalałe. Kiedy skończyła się muzyka, od razu wyłączyłam odtwarzać. Usiadłam na schodkach i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam co mam myśleć. To było takie... takie... niecodzienne. Nigdy nie zainteresował się mną facet, do którego czułam coś więcej niż tylko przyjaźń. A to był Alex Gaskarth. Nie jakiś tam zwykły chłopak ze szkoły czy z miasta. Muzyk, facet, który śnił mi się wiele razy.
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Szybko podeszłam do niego. Wyświetlił mi się numer Nancy.
- Tak? - odebrałam, siadając na kanapie.
- Angie, możemy pogadać. Jesteś w domu? - zapytała się nerwowo.
- Tak - zmartwiłam się. Słyszałam w jej głosie strach.
- Będziemy za 5 minut - powiedziała szybko i rozłączyła się. Nie wiedziałam o co chodzi. Pobiegłam na górę, przeskakując dwa stopnie na raz. Weszłam do kuchni, żeby się napić, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam szybko otworzyć w drzwiach zobaczyłam Kita, Nancy, Deana i Kierana, którzy trzymali Ellie. Z warg płynęła jej krew. Miała poobijaną twarz i pierwsze ślady siniaków. Otworzyłam im szeroko drzwi, a oni położyli ją od razy na kanapie, w pobliskim salonie. Pobiegłam szybko do łazienki, która była koło kuchni. Wyciągnęłam z szafki apteczkę i wróciłam do nich. Ellie mamrotała coś pod nosem. Była zmęczona, wykończona, ale na szczęście była przytomna.
- Co się stało? - zaczęłam opatrywać jej rany. Panowała cisza oprócz jęków przyjaciółki. - Czy ktoś może mi kurwa powiedzieć co się wydarzyło?!
- Znalazłam ją tak - powiedziała cicho Nancy. W jej oczach panował strach i niepokój. - W jakiejś ciemnej uliczce.
- Nie będę pytać co tam robiłaś, bo nie czas na to - rzuciłam naklejając plaster na rozciętą wargę. - Kieran, przynieś z łazienki, kilka małych ręczników. Zmocz je i wykręć. Ja pójdę do kuchni. Nancy chodź ze mną.
Ruszyłyśmy w stronę pomieszczenia. Nalałam wody do szklanki i oparłam się o blat.
- Znalazłaś ją blisko Trafalgar? - zapytałam się poważnie. Pokiwała głową. Przeklęłam w myślach. - Zasrany James. To przez niego tak wygląda, jestem tego pewna.
Wzięłam szklankę. Dziewczyna otwarła tylko szeroko oczy i ruszyła za mną, kiedy kierowałam się do reszty. Dean klęczał przy Ellie i okładał ją ręcznikami. Kieran i Kit siedzieli na sąsiedniej kanapie. Postawiłam szklankę wody na stoliku i stanęłam koło mojego przyjaciela. Nancy usiadła na fotelu i schowała twarz w dłoniach. Zapanowała przeraźliwa cisza. Kieran przyciągnął mnie do siebie i usadził na kolanach. Miał tak w zwyczaju, kiedy nie miałam gdzie siedzieć. Nadal siedzieliśmy w ciszy. Ellie otworzyła oczy i uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła Deana. Odwzajemnił ten gest. Zauważyłam pomiędzy nimi jakieś napięcie, ale nie przejęłam się tym wtedy.
- Angie - szepnęła, a ja podeszłam do niej. - Mogę dzisiaj u ciebie zostać?
- Jasne, że tak - powiedziałam i pomogłam jej wstać, bo zaczęła się podnosić. - Idź się umyć i wróć do mojego pokoju. Pomożecie jej?
- Ja z nią pójdę - powiedziała Nancy i poprowadziła ją na górę. Kiedy zostałam sama z chłopakami, założyłam ręce na piersi.
- Dobra, powiecie mi co tu jest grane? Skąd żeście się wzięli? - spojrzałam na nich.
- Nancy po nas zadzwoniła - powiedział Kit. - Jedyne co widzieliśmy na miejscu to ją i Ellie. Nikogo więcej nie było.
Zauważyłam, że Kieran patrzył na mnie, jakby wiedział kogo obwiniam. Dean siedział na kanapie. Martwił się o moją przyjaciółkę.
- Ej, wszystko będzie w porządku - uśmiechnęłam się do niego. - Zobaczymy się wszyscy w poniedziałek na festiwalu.
- Właśnie chcieliśmy ci pogratulować - uśmiechnął się Kit. - Kieran nam mówił, że dostałaś lepszą robotę niż reszta.
- A właśnie, możemy pogadać? - popatrzyłam na chłopaka znacząco i po chwili już byliśmy w kuchni. - Widziałeś kogoś jeszcze prawda?
- James się kręcił w okolicy, widziałem, że palił z kolegami. Pewnie z waszej szkoły - powiedział spokojnie. - Tylko błagam cię, nie jedź teraz do niego. Wpadniesz w kłopoty.
- Aż taka głupia nie jestem - warknęłam. Nienawidziłam tego typa coraz bardziej. Wiedziałam, że spotkam się z Jamesem wcześniej czy później i niech się modli o delikatność.
- My się będziemy zbierać - powiedział Dean. - Mama dzwoniła.
- Do zobaczenia w poniedziałek - uśmiechałam się do niego, uspokajająco. - Wszystko będzie dobrze.
Pożegnałam się z nimi i wyszli. Po jakiś piętnastu minutach poszłam na górę. Ellie już spała w moim łóżku.
- Ja muszę już iść - uśmiechnęła się do mnie Nancy, szepcząc. - I spokojnie, nie będę wracać sama.
- W końcu się dowiem o tym twoim tajemniczym typku - zaśmiałam się cicho. Po chwili już jej nie było. A ja poszłam się wykąpać. Długi prysznic i po sprawie. Byłam zmęczona, więc wzięłam na dół koc i poduszkę. Rzuciłam to wszystko na kanapę i włączyłam telewizor. Zasnęłam po pierwszej piosence. Śniła mi się scena z kawiarni, ale z innym zakończeniem. Był to najwspanialszy sen, jaki kiedykolwiek miałam.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was moi czytelnicy :) Cieszę się, że komentujecie i wchodzicie, choć to dopiero początek. Chciałabym wam powiedzieć, że zaczęła się szkoła więc rozdziały będą dodawane średnio raz na tydzień.
Miłego wieczoru x
Autorka x

31 sierpnia 2013

Rozdział II.

Podniósł mnie do góry. Moje serce zaczęło mocniej bić. To był Alex, facet, którego uwielbiałam odkąd zetknęłam się z jego głosem. Uśmiechał się do mnie. To było jak sen, czułam, że zaraz się obudzę. Ale nie to nie był sen.
- Jestem Alex - powiedział, podając do mnie rękę.
- Wiem... To znaczy, emmm.. Jestem Angie - uścisnęłam jego dłoń. Czemu się tak patrzył? Mój brzuch domagał się latania. Mnóstwo motyli chciało się wydostać. Zauważyłam, że spojrzał na moją koszulkę.
- Wow, niezła jest - wskazał na nią, nie przestawał się uśmiechać.
- Dzięki, dostałam od przyjaciela - uśmiechnęłam się. Nadal byłam strasznie zdenerwowana. Stał przede mną we własnej osobie Alexander William Gaskarth.
- Miło mi było cię poznać Angie - powiedział, kiedy zauważył, że reszta zespołu czeka przy stoliku. - Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
Puścił mi oko i odszedł, a mnie wyprowadziły dziewczyny. Po chwili już się ocknęłam z tego stanu. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Wpadłam w ramiona mojego idola, rozmawiałam z nim, puścił mi oko.
- Angie, wszystko ok? - zapytała się Nancy z uśmiechem na ustach. Pokiwałam głową. Szłyśmy powoli, w ciszy. Co nam się nigdy nie zdarza. Ja rozmyślałam o tym co przed chwilą zaszło. Czy on mnie...
- On cię podrywał - zaśmiała się Ellie. - Na oczach całej kawiarni.
- Wcale nie - mruknęłam, ale sama się nad tym zastanawiałam. Jeszcze nigdy facet, który mi się podoba ze mną nie flirtował. A on to zrobił. - Boże święty, ON MNIE PODRYWAŁ!
Wydarłam się na pół ulicy, ale od razu zaczęłam śmiać. Tak jak dziewczyny. Wszystkie trzy nie rozumiałyśmy tego, co zaszło w Starbucksie. Przez chwilę żartowałyśmy sobie, żeby sytuacja się trochę uspokoiła. W mojej głowie nadal kotłowały się różne myśli. Mój brzuch nadal domagał się niemożliwego. Było mi wręcz niedobrze.
Kiedy zaszłyśmy pod biuro Rockstar złapałyśmy się za ręce i weszłyśmy do środka. O dziwo nie zauważyłam dużej ilości ludzi. Podeszłyśmy do kontuaru, za którym siedziała młoda sekretarka. Zaprowadziła nas pod pokój szefa. Siedziało tam trzech chłopaków. Dziewczyna powiedziała nam, że mamy czekać, aż wywołają nasze nazwisko. Usiadłyśmy blisko tych chłopaków. Na szczęście nie zwracali na nas uwagi, my na nich też nie.
- Nancy Crowley - z pokoju wyszła dziewczyna. Uścisnęłyśmy ją i weszła do środka. Po kilkunastu minutach wyszła podekscytowana. W ręku trzymała dokument, który świadczył o tym, że została przyjęta do pracy. Po niej wszedł jeden chłopak.
- Miły chociaż? - zapytałam się. Mam już doświadczenie z różnymi pracodawcami i tylko jedno mile mi się kojarzy.
- Tak, nie był zły - uśmiechnęła się Nancy i schowała papier do torebki. Spojrzała na nas zmieszana. - Wybaczcie dziewczyny, ale się z kimś umówiłam i...
- Leć - powiedziała Ellie. - Miłego spotkania!
Na pożegnaniu dała nam po buziaku w policzek i pobiegła do wyjścia. Ciekawiło nas do kogo się tak śpieszy.
- Dowiemy się pewnie, musi nam powiedzieć - uśmiechnęłam się, jednak cały czas myślałam o tym co zaszło w kawiarni. Nie mogłam się pozbyć głupiej myśli, że nie tylko mnie nurtuje to spotkanie.
- Ustalmy fakty - odezwała się Ellie. - Alex Gaskarth, ten sam o którym razem z Kieranem opowiadacie jak nakręceni, choć ty bardziej, uratował cię od upadku na posadzkę, uśmiechał się do ciebie, rozmawiał z tobą, puścił do ciebie oko. Kobieto, gdzie ty chowasz takie szczęście?
- To nie jest szczęście. To przypadek - zarumieniłam się, bo przypomniałam sobie jego uśmiech.
- Przypadki nie istnieją - odwróciła na chwilę głowę, ale od razu na mnie spojrzała z powrotem. Uśmiechała się szeroko. - On ci się podoba, ale nie jak idol czy coś takiego, ale jak facet.
- Weź, wcale nie - wywaliłam w jej stronę język, ale moje policzka nadal paliły.
- Mi oczu nie zamydlisz, przecież widzę jak jest - zaśmiała się, ale po chwili na jej twarzy pojawił się smutny grymas. Wyciągnęła szybko telefon z kieszeni. - James.
Kochanie spotkajmy się dzisiaj na Trafalgar o 16, proszę. Muszę ci coś ważnego powiedzieć. Kocham Cię! x
Przeczytałam go szybko, a moje myśli nagle zamieniły się w Jamesa, pierwszego kutasa Londynu. Nienawidziłam kolesia odkąd przeniósł się do naszej szkoły. Był typem człowieka, po którym wszystko spływa. Wiele razy mówiłam Ellie, że to nie jest facet dla niej, że zasługuje na kogoś innego, ale nie chciała mnie słuchać.
- I co? Polecisz do niego pewnie? - dobrze znałam odpowiedź. Ona pokiwała tylko głową, kiedy wyszedł ostatni chłopak, zawołano ją. Poszła szybko. Ja nadal biłam się z myślami. Wiedziałam, że to coś ważnego będzie końcem tego związku. A to ona powinna z nim zerwać. Nie on z nią. Po chwili wyszła Ellie. Pożegnała się ze mną, a ja weszłam do biura.
- Dzień dobry - powiedział mężczyzna przy kości, siedzący za biurkiem. Był ubrany jak prezes dużej firmy, w końcu nim był. - Nazywasz się Angie Williams?
- Tak, sir - w stosunku do szefów zawsze byłam uprzejma.
- Masz 18 lat i mieszkasz w Londynie? - znów zadał mi pytanie.
- Tak, sir - uśmiechałam się spokojnie, chociaż moje serce biło jak oszalałe. To, że się dostałam nie znaczyło jeszcze, że podpiszę z umowę.
- Pracujesz w sklepie muzycznym, pracowałaś przy koncercie ROOM 94, pracowałaś w klubie - przeglądał moje CV. - Masz dobre referencje.
Uśmiechnął się do niej. Były dwie możliwości albo to gwóźdź do trumny, albo serio jest pod wrażeniem.
- Dziękuję, sir - oddychałam wolno. Nie dałam po sobie poznać, że jestem zdenerwowana.
- I jesteś uprzejma - mruknął. - Nie pasujesz mi na zwykłego sprzedawcę czy patrol młodzieży...
Przerwał, a moje serce zaczęło mocniej bić. Nie wiedziałam co chce powiedzieć i bałam się, że wyląduje gorzej niż miałam.
- Będziesz pracować za kulisami - dopowiedział po chwili namysłu. - Będziesz pomagać reżyserowi tego przedstawienia.
Uśmiechnęłam się szeroko. To przekraczało moje najśmielsze oczekiwania. Taki pomocnik ma wejścia wszędzie, na każdą imprezę, na każdą scenę. To było jak marzenie.
- Dziękuję bardzo, nawet nie wie pan ile to dla mnie znaczy - powiedziałam, uśmiechając się do niego. Podsunął mi umowę, którą przed chwilą przyniosła mu asystentka. Przeczytałam ją z uwagą i podpisałam, po czym on również to zrobił.
- Oto kopia dla ciebie - powiedział, podając umowę do asystentki. - Widzimy się na terenie festiwalu w poniedziałek o 5 rano. Miłego weekendu.
- Do widzenia i jeszcze raz bardzo panu dziękuję - uśmiechnęłam się i wyszłam ze środka, po czym zaczęłam skakać ze szczęścia. Poznam wszystkich tych wykonawców, będę z nimi pracować. Szłam powoli do wyjścia. Byłam już blisko, kiedy przez drzwi wszedł Kieran. Podbiegłam do niego i przywitałam się.
- A ty co taka szczęśliwa? - powiedział, kiedy szliśmy w stronę najbliższej knajpy. - Kucyka dostałaś, czy gdzieś stawiają darmowe piwo? Jak tak, to powiedz mi gdzie.
- Jesteś bardzo zabawny - powiedziałam ironicznie i podałam mu papier. Przeczytał uważnie, a jego oczy wyszły na wierzch. W niespodziewanym momencie stanął, przytulił mnie i okręcił wokół swojej własnej osi.
- Ty jesteś niesamowitą szczęściarą, wiesz o tym? - zaśmiałam się na jego słowa, kiedy już byliśmy pod drzwiami. Otworzył je i weszliśmy do środka. Od miesiąca nic tu się nie zmieniło. Kolorowe ściany i masa ludzi.
- Nie jestem szczęściarą - uśmiechnęłam się. Kelnerka zaprowadziła nas do wolnego stolika w kącie sali.
- Wiesz co mnie zastanawia? - zapytał się, kiedy zostaliśmy sami, przeglądając menu. - Czemu zawsze nas sadzają w jakiś zacisznych miejscach? Przecież nie jesteśmy parą.
- Ale najwidoczniej ludzie tak twierdzą jak te dziewczyny w autobusie - uśmiechnęłam się i opowiedziałam o dzisiejszym dniu. W między czasie złożyliśmy zamówienie. Właśnie dotarłam do wątku Alexa, kiedy mój przyjaciel mnie wysłuchał znów się zdziwił.
- Podrywał cię sam Alexander Gaskarth z All Time Low, mylę się?
- Dziewczyny też tak twierdzą - znów zrobiłam się jak burak. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie.
- On ci się podoba - wyszczerzył się. Walnęłam go torebką w brzuch.
- Wcale nie - powiedziałam oburzona, ale po chwili mi przeszło, bo Kieran zaczął się bawić chlebem, który przyniosła kelnerka do mojej sałatki. Resztę dnia spędziłam z nim. Śmialiśmy się, opowiadaliśmy o dyrdymałach, o koncertach.
Postanowił, że mnie podwiezie do domu. Jechaliśmy, śpiewając piosenki One Direction, bo Dean, brat Kierana, słuchał ich całą drogę z Saint Albans do Londynu. Kiedy byliśmy już pod moim domem, Kieran wyłączył radio i odwrócił się w moją stronę.
- Postanowiłem, że ci nie powiem cały wieczór, ale on już się skończył więc mogę - wyszczerzył zęby.
- No gadaj, a nie czekaj aż jakaś mucha osiądzie ci na zębach, które przypominają mi czasem zęby krowy, która żuje trawę na łące - splótł ręce na piersi i odwrócił głowę wysoko. Była to oznaka, że się obraził. - No weź przestań. Gadaj, co jest?
- Więc spotkałem dzisiaj chłopaków z All Time Low - otworzyłam szeroko usta. - No wiesz, spotkanie przed festiwalem - pokiwałam głową. - Rozmawiałem też z Alexem i...
- No i co? - uśmiechnęłam się.
- Pytał się, czy nie znam pewnej dziewczyny - uśmiechnął się do mnie szelmowsko.
- Znasz masę dziewczyn, pewnie tą też znałeś - nagle znieruchomiałam i znów otwarłam szeroko usta. - Nie, nie, nie... Powiedz, że... Nie...

29 sierpnia 2013

Rozdział I.

Otworzyłam oczy. Byłam strasznie zaspana. Leżałam w swoim pokoju powoli przyzwyczajając się do jasnego światła, które wydostawało się przez okno. Była końcówka wakacji. Przewróciłam się na drugi bok, przytulając się mocniej do kołdry i spojrzałam na stolik nocny, na którym stała ramka ze zdjęciem: moim i Kierana. Jest moim najlepszym przyjacielem odkąd tylko pamiętam. Zazwyczaj każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. A tych chwil nie było dużo. Był w zespole ROOM 94 razem z braćmi i kumplem.
Na tym zdjęciu odwiedzaliśmy ZOO w Londynie. Pamiętałam doskonale, kiedy wskoczyłam mu na plecy i dałam buziaka w policzek. Dean uchwycił ten moment i od razu wstawił na facebooka, gdzie pod zdjęciem od razu fanki zaczęły pisać: Kieran ma dziewczynę?, Czy to jest jego dziewczyna?, KIM JEST TA DZIEWCZYNA?!
To byłam ja. Angie Williams, pracująca nastolatka, która właśnie miała wolny weekend i zamierzała go jak najlepiej wykorzystać. Wstałam, przeciągając się i podchodząc do okna. Otwarłam je szeroko, aby letnie powietrze wpadło do środka. Włączyłam sprzęt grający, w którym miałam nastawioną płytę All Time Low Nothing Personal. Ustawiłam na średnią głośność i usłyszałam Weightless. Była to pierwsza piosenka jaką usłyszałam. Pamiętam jak siedziałam u Kierana w pokoju i przeglądałam płyty. Wtedy obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie będę z nim sprzątać. Takiego syfu nawet Anthea Turner by nie była wstanie ogarnąć.
Wtedy właśnie znalazłam płytę ATL i się w nich zakochałam. A najbardziej w wokaliście. Jego głos zawsze mnie budził i zawsze chodziłam z nim spać. Jednak nie wszyscy tak go uwielbiali. Przykładem jest moja mama. Nienawidzi kiedy puszczam ich piosenki. Uważa, że są za ciężkie. Jak ona tak twierdzi to ja współczuję rodzicom Nancy, mojej przyjaciółki. Na ich miejscu moja mama dostała by zawału.
Podśpiewywałam sobie i poszłam do łazienki. Usłyszałam, że na dole jest włączony telewizor, więc rodzice jeszcze nie pojechali na zakupy.
Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Szybko się wyrobiłam, bo leciała dopiero Lost in Stereo. Nadal śpiewałam.Chciałam porozmawiać z rodzicami, więc szybko założyłam bieliznę, ciemne spodnie i dopasowaną czerwoną koszulkę z napisem Dirty Work, którą dostałam na szesnaste urodziny od Kierana. Wsunęłam w kieszeń spodni telefon i zeszłam na dół, witając się z mamą oraz tatą. Oglądali jakieś wiadomości, w których właśnie była informacja o RockstarFest. Festiwal, na który na początku wakacji wysłałam zgłoszenie. Bardzo chciałam tam być, więc postanowiłam, żeby związać przyjemne z pożytecznym i razem z Nancy i Ellie zgłosiłyśmy się do pracy, bo co nam szkodzi.
- Angie - mruknęła mama. - Na stole w kuchni jest jakiś list do ciebie, nie otwierałam.
To wyrwało mnie z rozmyśleń i od razu poleciałam do kuchni. Wzięłam biały papier do ręki i zobaczyłam logo festiwalu. Moje serce zaczęło bić coraz mocniej. Były dwie możliwości albo się dostałam, albo nie. Rozrywałam powoli. Tak samo wyciągnęłam kartkę ze środka. Wszystko powoli, ze spokojem. Zaczęłam czytać, wyglądało to jak urzędowe pismo. W końcu dotarłam do tego: Rozpatrzyliśmy Pani zgłoszenie pozytywnie. Została Pani przyjęta do pracy. Proszę się stawić dzisiaj do godziny 6 po południu w biurze naszego organizatora, aby podpisać umowę. 
Zaczęłam się drzeć. Mama przyleciała od razu do kuchni, bo się zaczęła martwić. Pokazałam jej to co jest napisane.
- Brawo! Gratuluję - była ze mnie dumna. Jednak praca w sklepie muzycznym ma więcej plusów. Od razu napisałam do dziewczyn z pytaniem czy im się też udało. Obie napisały, że dostały pozytywny odzew. Poleciałam od razu na górę i powiadomiłam o tym cały świat poprzez twittera. Właśnie otworzyłam kartę z facebookiem, gdzie już w chacie była burza mózgów dziewczyn, do której po chwili dołączyłam.
Umówiłyśmy się w Starbucksie przy Picadilly, żeby razem pójść do tego biura. Miałam się tam pojawić za godzinę, więc poleciałam od razu do łazienki, żeby się pomalować. Spojrzałam w lustro i  nałożyłam na twarz puder, obrysowałam czarną kredką oczy i użyłam tuszu do rzęs. Było ok. Tak jak lubię. Kiedy schodziłam na dół usłyszałam dzwonek. Dzwonił Kieran. Uśmiechnęłam się i odebrałam:
- No witam panią, która nie powiadomiła mnie, że dostała pracę na festiwalu, na którym będzie występował jej najlepszy przyjaciel - zaśmiał się a ja mu zawtórowałam. - Gratuluję!
- Dziękuję mój najlepszy przyjacielu - trzymałam telefon między ramieniem, a uchem, bo właśnie zaczęłam wciągać trampki. - Jesteś już w Londynie?
- Tak, postanowiliśmy z chłopakami iść na zakupy - powiedział. W tle było słychać głosy wielu ludzi, więc musiał być w Londynie. - A ty się gdzieś wybierasz?
- Jadę do Starbucksa, żeby razem z dziewczynami iść podpisać umowę - uśmiechnęłam się, wzięłam torebkę i bluzę z wieszaka, krzyknęłam Pa mamo! Pa tato! i zniknęłam za drzwiami, które po chwili z hukiem się zamknęły. - To może byśmy się spotkali po wszystkim?
- Świetny pomysł. Picadilly czy Hyde Park? - zapytał, skupiając się na czymś.
- Hyde Park. To do zobaczenia około 17. Pa - rzuciłam i rozłączyłam się. Wyciągnęłam słuchawki z torebki i podłączyłam je do telefonu, żeby po chwili słuchać piosenki ROOM 94 Superstar, która według mnie jest totalnym popem i nie ma nic wspólnego z utworami z debiutanckiej płyty. Wiele razy mu to wypominałam, ale on nigdy nie komentował. Nie lubił kiedy wtryniałam nos w sprawy zespołu, jednak czasami zwierzał mi się, że chciałby iść śladami ATL czy blink-182, ale nie potrafi.
Stanęłam na przystanku, właśnie piosenka zmieniła się na Bad Enough For You. Czekałam dosłownie moment, bo po chwili zajechał autobus. Wsiadłam do niego i usiadłam pod oknem na końcu. Widziałam, że dwie dziewczyny rozmawiają o czymś z podekscytowaniem. Zdjęłam jedną słuchawkę, aby usłyszeć o czym tak rozmawiają:
- Rozumiesz ROOM 94 jest w Londynie - powiedziała jedna, blondynka. Uśmiechnęłam się na te słowa.
- Musimy się z nimi spotkać. Kieran jest taki seksowny - westchnęła druga. Zaczęłam chichotać po cichu. Ale po chwili usłyszałam coś, co wyrwało mnie z tego wszystkiego.
- A słyszałaś, że będą występować z tym amerykańskim zespołem - zacięła się, żeby przypomnieć sobie nazwę. - All Time Law czy jakoś tak.
- To jest All Time Low - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - A skąd o tym wiesz?
- Emm przepraszam? - odpowiedziała i odgarnęła włosy do tyłu. - Kieran mówił na londyńskim koncercie, na spotkaniu M&G.
- Co za kutas - powiedziałam do siebie. Ale oczywiście te dwie dziewczyny to usłyszały, chciały mi rzucić jakiś nieprzyjemny komentarz, ale ja szybko wybrałam numer do niego. Byłam wkurzona. Pewnie chciał mi zrobić niespodziankę, ale nie podobało mi się to.
- Jesteś świnią, mój niby najlepszy przyjacielu - wycedziłam przez zęby. Te dwie dziewczyny obserwowały mnie z uwagą.
- Dowiedziałaś się, że zagramy z ATL prawda? - wiedział doskonale dlaczego dzwonię. - Chciałem ci zrobić niespodziankę, weź się nie spinaj prosiak, bo ty mi o RockstarFest też nie powiedziałaś.
- No dobra, ale mogłeś powiedzieć - moje wrogie nastawienie szybko minęło, włączyłam głośnomówiący. - A tak w ogóle spotkałam twoje zagorzałe fanki, powiesz im coś miłego?
- Cześć dziewczyny! Cieszymy się, że nas wspieracie i słuchacie, miłego dnia! Pa Angie, do zobaczenia - rzuciłam mu Cześć Kieran i się rozłączył. Te dwie fanki miały rozdziawione buzie ze zdziwienia. Kiedy wychodziłam usłyszałam tylko: To jest ta laska z ZOO, wiedziałam, że gdzieś już ją widziałam. Wyszłam na Picadilly, kierując się na Starbucks, kiedy wchodziłam podeszłam do kontuaru i zamówiłam duże cappuccino z karmelem i czekoladowe ciastko. Nic nie jadłam, więc była pora na coś dobrego. Kiedy wzięłam od dziewczyny kawę, usiadłam przy stoliku w kącie i zaczęłam kawałkami jeść ciastko. Co kilka chwil popijałam, aby się nie zapchać. W końcu pojawiły się dziewczyny, które poszły zamówić i po chwili już siedziałyśmy wszystkie razem.
- Boże, Angie jest wcześniej niż my - zdziwiła się Ellie, popijając frappe.
- No co poradzę, zależy mi na tym festiwalu - uśmiechnęłam się.
- Na festiwalu, czy na osobie, która tam będzie? - Nancy spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Zdziwiłam się, nie wiedziałam o kim mówi. - Kieran występuje.
- My się tylko przyjaźnimy ile razy mam wam to powtarzać. To jest tylko P-R-Z-Y-J-A-Ź-Ń - tłumaczyłam im po raz setny, że nic nas nie łączy.
- No dobra, ale zależy ci na nim, bo się przyjaźnicie, tak?
- W taki sposób owszem - wywaliłam w jej stronę język. Ellie stukała nerwowo w ekran swojego telefonu. Razem z Nancy przyglądałyśmy jej się przez dobrą chwilę, kiedy w końcu się obudziła.
- Wybaczcie, ale czekam na ważną wiadomość - była przygnębiona.
- Czyżby James zabalował i się nie odzywa? - powiedziałam spokojnie, kiedy ona pokiwała tylko głową. - Już dawno ci mówiłyśmy, że to jest skończony dupek, który puszcza się na prawo i lewo.
- Muszę się zgodzić z Angie - Nancy spojrzała z politowaniem na Ellie. - Powinnaś dawno z nim zerwać.
- Może tak zrobię - powiedziała cicho. Postanowiłyśmy skończyć temat. Po chwili zaczęłyśmy się z czegoś śmiać. Rozmawiałyśmy dobre pół godziny. Była już druga.
- Dziewczyny zbieramy się - powiedziałam pierwsza, wstając. Podeszłam do kosza i wyrzuciłam kubek. Po chwili dziewczyny szły już za mną. Odwróciłam się do nich, żeby powiedzieć o niespodziance, jaką miał dla mnie Kieran, ale wtedy potknęłam się o kogoś i wpadłam w ramiona jakiegoś faceta. Już chciałam rzucić Bierz te łapy, koleś, ale wtedy usłyszałam:
- Uważaj jak... chodzisz - i zobaczyłam wielki uśmiech Alexa Gaskartha.

28 sierpnia 2013

Kilka słów od autorki.

Cześć! Witam Cię osobo odwiedzająca tego bloga. Dlaczego postanowiłam zacząć pisać fanfiction o All Time Low i ROOM 94? Hmm dobre pytanie, godne zawodowego dziennikarza. Może dlatego, że nigdy nie spotkałam się z mieszanką tego typu. Dwa różne zespoły, różniące się poziomem, muzyką i przede wszystkim typem fanów. Bardzo chciałabym zobaczyć co wyjdzie z tego pisania. Co mi przyniesie to pisanie? Myślę, że satysfakcje z tego, że coś robię i chcę pokazać swoją wyobraźnię i pomysły. Co chciałabym wam dalej przekazać? To, że jest to totalna fikcja. Wykorzystany zostanie tylko wizerunek oraz imiona i nazwiska osób wam znanych. To nie wydarzyło się naprawdę, taki festiwal wymyśliłam ja oraz zachowania bohaterów nie zawsze będą się pokrywać z rzeczywistością. Czysta literacka fikcja. Czy będę pisać sceny typu +18? Myślę, że się zdarzy coś takiego napisać, bo chcę aby to było moje pierwsze, poważne opowiadanie. Jeśli chcecie przeczytać fanfiction z Kieranem zapraszam was tutaj: Zostań ze mną. Jest mojego autorstwa i niedługo powinnam je skończyć. 
Jeśli macie jakieś pytania piszcie w komentarzach. Miłego wieczoru kochani! x

Autorka.